Zaczyna sie styczen. Sprzataja resztki petard i jabola.
Tkwie w koszmarnej Wszawie.
Czy jest na swiecie gorsze miasto?
W porywach humoru: tak, jest. Srakow.
Jestem naprawde nie w nastroju; w koncu to moj blog.
Niecaly tydzien temu bylismy z matka na poczcie na filareckiej. Goryl specjalnie sie mnie czepial, w czym moze pomoc.
A kiedy wyszedlem doslownie chwile wczesniej, matce pod jego samym okiem rabneli portmonetke.
Po co w ogole lezlismy na te poczte?
Bylo pismo. Z sadu.
Kto mnie ciaga po sadach? Poki co, ciagam ja.
Kogo? Lokalny krakowski uniwersytet (www.uj.edu.pl).
O co biega?
Ze zacytuje Karte Praw Czlowieka, o prawo do nauki.
Ziomale mnie nie chca. Mam czterdzieche. Od lat osiemdziesiatych probuje zdobyc wyzsze wyksztalcenie.
Jeszcze w latach osiemdziesiatych uznali mnie za osobe niepelnosprawna. To wystarczylo do dzis.
Rok Niepelnosprawnych wlasnie sie skonczyl, wiec moge to po prostu powiedziec.
Formalnie pretekst jest blahy.
Minelo 5 lat.
Powtarzam z uporem maniaka, ze nie minelo!
W miedzyczasie bylem reaktywowany i przeniesiony.
Na srodku tej piecioletniej dziury jest wyspa.
Odpowiedz - dyrektorki, dziekana, rektora, jest taka, ze jest, ale jakby jej nie bylo.
Jest - bo podpisal rektor i dwoch dziekanow.
Jakby nie bylo - bo musialem opiekowac sie matka, bo cierpialem na przewlekla depresje, i z paru innych powodow
nie moglem przeniesc sie do Srakowa. Wiec nie mam w indeksie wspisu na rok.
I to wystarczy.
To im wystarczy. Jako pretekst.
Przeciez nie o to chodzi.
Oni po prostu mnie nie chca.
Ale dlaczego az tak?
Niech sobie zaloza swoj prywatny uniwersytet, beda tam przyjmowali, kogo chca, i wyrzucali, kogo chca.
Bylo juz wszystko. Podanie do dyrektorki, dziekana, czekanie na korytarzu do rektora, aby raczyl w ogole ze mna rozmawiac (nie raczyl).
Gadanie z dziennikarzami... no coz, to juz wspomnienie.
Ja mam 40 lat! Bez wyzszego wyksztalcenia nie dostane pracy.
Cheer up.
Jest dzisiaj.
Tego samego dnia dzwonilem do sadu, na Topolowa, do bylego muzeum lenina.
Probuje sie dowiedziec od baby o bieg sprawy. Zero kontaktu, baba zaczyna pystkowac, potem sie awanturowac.
Mowie, zeby poprosila kierownika. W odpowoedzi slysze: ja go zabije.
Po kilku minutach przybiega kierowniczka i sama tez od razu z pyskiem!
Musze powidziec ze skrucha, ze jednak przecenialem slynne warszolskie chamstwo.
W sadzie na Jasnej nigdy z czyms az takim sie nie spotkalem.
Jedna babka w informacji ogolnej jest nieco miesiaczkowa, ale w informacji o przebiegu spraw pracuje facecik, mlody, grzeczny, obkuty na dziesiata strone...
Mlody i kompetentny. tacy kariery nie robia.
Na poczcie dostalem odpowiedz, dana przez www.uj.edu.pl.
Same bzdury!
Oni albo nie wiedza, co mowia, albo kpia sobie w zywe oczy.
A moze... chca tylko uspic moja czujnosc, zebym nie przyjezdzal, a potem wysla tam kauzyperde, ktory...
Zreszta, jeszcze moga odwolac sie do sadu naczelnego, na Jasna.
Chca po prostu mnie zgnoic, a do Strasburga zostalo poki co pare instancji.
Chcialbym juz to miec za soba, wrzucic do skrzynki wypelniony formularz do Strasburga, i pojsc na dziewczyny.
Przegladam regulamin www.uj.edu.pl. Najnowszy, sprzed 3 semestrow.
Tam nawet nie napisane, jakie student ma prawa!
Same przepisy wykonawcze, i preambulka, ze ewentualnych praw masz sam sobie sie domyslec z przepisow wykonawczych.
Dla przykladu, za ubieganie sie o egzamin komisyjny tracisz prawo do zaliczenia warunkowego (par. 8, ostatni punkt).
Wiec domysl sie sam, jakie prawo za tym stoi.
Takie, ze asfalt ma byc na swoim miejscu! puta mater sracoviensis.
W liceum rozstawial mnie po katach, kto chcial.
Wychowawczyni, jak chlopak nie chcial isc na pochod, zapytala przy calej klasie: a w ogole jestes Polakiem?
Chyba tam uczy do dzis.
Ale to miala byc szkola wyzsza, i mialo tam byc po ludzku.
I doczekalem.
Jak mi przejdzie chandra, jeszcze napisze.
Ale nie spodziewajcie sie radosci.